Jej gra jak zwykle dziwna i neurotyczna, a w połączeniu z niebanalną i nienachalną "urodą" nijak się ma do naprawdę ciekawej książkowej postaci (czytałem książkę - sama powieść mocno średnia, początkowo niezła, później już nijaka, ale główna bohaterka na plus), w żaden sposób nie przekonuje jako obiekt westchnień dwóch dość interesujących (w powieści) facetów. W dodatku wiek Danes o jakieś 10-13 lat starszej od książkowej bohaterki sprawia, że z doktorkiem który był jej rówieśnikiem wygląda jak matka z synem... A propos właściwego synalka. Ten w książce był dość diaboliczny z zadatkami na psychopatę, co dodatkowo budowało klimat. W ekranizacji to zwykły "gówniak". Generalnie wyszło słabo, drugoplanowe postaci zupełnie bezbarwne, pomiędzy głównymi nie ma chemii, jedynie trochę Hiddleston się broni, ale bez szału.