Chciałam się podzielić kilkoma błędami, które wyłapałam (przy czym zaznaczam, że mogę się mylić, w takim wypadku chętnie skorzystam z wiedzy mądrzejszych ode mnie).
1. podczas omawiania sekcji zwłok zmarłego poszukiwacza skarbów padło stwierdzenie, że licznik Geigera nie wykrywa promieniowania alfa, co jest bzdurą.
2. kiedy Stasiński i Hertz oczyszczają się z polonu, którym się skazili, ten pierwszy nazywa to "dezynfekcją", podczas gdy wg mojej wiedzy dezynfekcja to pojęcie odnoszące się do oczyszczania z drobnoustrojów.
3. Stasiński w pewnym momencie rzuca pojęciem "jądrowy atak nuklearny", co jest doprawdy pociesznym kiksem ;)
4. dla inspektor Grześkowiak to, że czas półtrwania polonu 209 to ok. sto lat oznacza, że po tych stu latach polon całkowicie się rozkłada, co jest nieprawdą.
Licznik Geigera analizuje jonizację, będącą wypadkową trzech rodzajów promieniowania: alfa, beta i gamma. Różnią się one zasięgiem, który dla alfa wynosi kilka centymetrów i faktycznie nie powinno ono być wykryte, jeżeli izotop był wewnątrz organizmu.
Jednak to, co pokazali twórcy serialu jest bez sensu. Po pierwsze zwłoki w zalutowanej blaszanej trumnie nie uległyby rozkładowi do szkieletu, bo woda z ciała nie wydostała się na zewnątrz. Jednym słowem na jej dnie byłaby błotnista zupa, a na kościach pozostałaby przynajmniej skóra i ścięgna. Prawdopodobnie wnętrze trumny wypełniałaby też atmosfera toksycznych gazów, takich jak amoniak i siarkowodór, spowalniająca dalszy rozkład, gdyż rozpuszczają się w wodzie i wytrułyby nawet bakterie beztlenowe. Poza tym pokazywane w serialach kryminalnych szczątki odnajdywane na otwartym powietrzu ulegały zeszkieleceniu w wyniku udziału owadów. W sprzyjających warunkach temperatury, leżące w cieniu ciało bez ubrania może ulec temu procesowi nawet w 10 dni.
Wracając do serialu, ciało "generała" pokrywał biały pył, który zakaził złomiarza. Jak miałby wydostać się z krwioobiegu, skąd taka ilość, że widać gołym okiem? Ponadto każdy kto skaleczył się w rękę wie, ze wypływ krwi przed jej zakrzepnięciem jest reakcją obronną oczyszczającą ranę. Jak więc miałby wniknąć do organizmu ten "jeden gram" stanowiący dawkę śmiertelna?
Durnym pomysłem jest też w przypadku założenia ataku izotopem promieniotwórczym używanie go w ramach ćwiczeń. Niby w jakich okolicznościach miałoby dojść do skażenia żołnierzy. Poza tym mówienie o "kopii bazy w Ramstein" i pokazywanie trzech schronów na samoloty zakrawa na kiepski żart. I niby po co ćwiczyć w pomieszczeniach z malunkami? A pozostawienie trumien i obok dokumentacji w sytuacji powolnego opuszczania bazy? Nawet Niemcy pod naporem Armii Czerwonej potrafili zacierać ślady. Scenariuszowo odcinek kiepski, ale że antyrosyjski i pokazujący "kacapów" jako durni, to z pewnością dla niejednego super.