Czy może mi ktoś wyjaśnić ten fenomen, że osoba tworząca napisy do filmu (przecież polskiego) stosuje nie tylko inne sformułowania wobec oryginalnych, ale także przekręca nazwy, np. Komorowo zamiast Koborowa? W którym momencie nawet zauważyłem Komorów. Poza tym wystąpił w tym filmie jakiś techniczny problem, że w wersji w TV napisy pojawiają się z kilkusekundowym wyprzedzeniem wobec dialogów. Kto to obsługuje? Kto zleca i płaci? Jakaś paranoja. Ogólnie obserwuję szczególnie w nowych filmach kiepką jakość tłumaczeń, błędy rzeczowe i nawet ortograficzne. To jakiś dramat jest.