Co jak na belgijskie filmy jest ewenementem. Przede wszystkim ( jak dla mnie ) jest ciekawie i logicznie poprowadzona fabuła, ładne widoczki i nostalgia lat 90-ych. Co prawda grany tam przebój Marina pochodzi z 1959 roku i w latach 90ych mało kto ten utwór pamiętał na tyle by przy nim balowac, ale reszta jest OK . Na plus należy dodać brak nachalnej poprawnosci politycznej, chociaż temat zachacza o ME TOO....