Nie czytałem powieści na podstawie, której został zrobiony film, więc nie wiem na ile jest on wierny literackiemu oryginałowi.
Podstawową wadą tego filmu są papierowe kible w scenie bójki, lecz także nieumiejętność prowadzenia akcji.Bromski sugeruje, że najbardziej podejrzane osoby to te z grupy teraupetycznej w, której były przeprowadzane ustawienia Hellingera.
Niestety temat ten zostaje szybko domknięty.Widz od razu więc wie, że sprawa jest głębsza niż się wydaje a jeden trop prowadzi do drugiego.
Banalną sceną - rodem z telenoweli okazuje się moment w, którym bohaterkę graną przez Maję Ostaszewską próbuje przejechać samochód.W tym momencie zszokowana kobieta wpada w ramiona współprowadzącego sprawę a jednocześnie jej byłego kochanka.O tym, że między nimi znów iskrzy widzowie czuli od samego początku.Tylko dlaczego w takiej oprawie ?
Film okazuje się mieć więcej denek niż rosyjska matrioszka a zakończenie zastanawia.Dlaczego ? Wątpliwa jest końcówka - mało wiarygodna i niewiele wyjaśniająca. Nie podejrzewający niczego Piotr Adamczyk wraz z dzieckiem bierze w objęcia żonę - po raz kolejny zszokowaną.Rodzina szczęścliwa.Widzowie ? Chyba nie.