toż to, aż dla mnie nieprawdopodobne, czytać TAKIE komentarze i to tak LICZNE po seansie, w którym czułem spełnienie artystyczne i to przejawiane w na prawdę wielu wymiarach, które nie dość, że zostały dotknięte (a to już powód niemały do uciechy) to jeszcze się one rozszerzyły, i to w strony o których wiedzieć, nawet nie wiedziałem, a skromnym smakoszem sztuk to ja nie jestem, że aż tak nie skromnie pozwolę sobie tu rzec o sobie.
Dlatego, stoję tu i bronie tegoż, że dzieła, bo wartę jest ono więcej, niż ogół mówi, który wręcz miesza go z czystym gnojem, nie pozostawiając na nim czystego włókna - Oburzające!
Czym to podyktowane? - niespełnionym, osobistym wyobrażeniem? o temacie, o dorobku reżysera?
Kpina!
Wszystko to może i prawda jest, ale tylko w błędnych przeświadczeniach, bowiem Temat to nie Strzemiński! To nie o życiu jego film ten jest. On tu tylko figuruję, jako forma, którą Wajda się posłużył, by oddać (bezbłędnie zresztą) realia zamordyzmu komunistycznego, niszczącego ówczesną sztukę w jej niezrodzonym jeszcze zarodku, przestrzegając tym samym (wynosząc wnioski) o próbie gwałtu: "zamknięcia" sztuki w jakiś ideowych tworach przez kogoś już nakreślonych w imię jakiś tam zasad - gówno! w sztuce nie ma zasad, jest tylko forma, bo treść już się z nią nawet zlała i tym samym się stała.
I ile w tym filmie sztuki jest! Ile postrzegania jej i metod jej uchwycenia, czy nawet sposobów jej poniesienia dalej, do przodu, by iść tak mogła w stronę odczuwalnego tylko światła, tworząc zupełnie Nowe, bo zostawiając za sobą ślad, będący jej wyrazem.
Czyż nie widzicie tego? Jak tak można? - skupiać się na problemie, które twór ten nawet nie porusza. Wstydźcie się krytycy, wstydźcie się odbiorcy, bo film ten na prawdę jest bardzo dobry, a przynajmniej w mej ocenie, do której wy też oczywiście macie prawo, ale proszę korzystajcie z niego z rozwagą, bo poruszacie uczucia też i innych. Nie można tak krzywdząco o czymś mówić, nie znając się nawet nad tym - i dlatego, nawet i swą opinie, jak i wcześniejsze me zdanie, wezmę tylko za to czym w prawdzie one są - za powidoki.