Kocham Muminki od dzieciństwa. Nie widziałem ich na dużym ekranie od czasu niedzielnych kinowych poranków dla dzieci za czasów PRL-u. Z wielką radością więc przyjąłem wiadomość o tym filmie, który na dodatek został sklecony z cudownych "Opowiadań Muminków" Lucjana Dembińskiego. Ta wersja wyjątkowo trafnie oddaje ducha książek Tove Jansson.
Cudownie było zobaczyć film animowany nakręcony w tradycyjny, spokojny sposób, z bardzo subtelnym humorem i niepowtarzalnym urokiem. Jakże inny to świat od tych koszmarnych filmideł w 3-D, których zwiastuny poprzedzały seans. Na ich tle "Lato Muminków" to prawdziwa perełka. Animacja jest po prostu niesamowita i jedyna w swoim rodzaju. Taka "chropowata" ręczna robota, a nie wymuskana, cyfrowa i sztuczna . Widzimy teksturę tkanin i użytych materiałów, przy zachowaniu niesamowitej głębi, na co pozwala technika lalki płaskiej. Po prostu mistrzostwo. Bardzo cieszy też to, że zachowano rewelacyjną oryginalną muzykę Andrzeja Rokickiego.
Jedynym - jak dla mnie - mankamentem był polski dubbing. O ile Krzysztof Kowalewski jest godnym następcą Stanisława Kwaśniaka, to już pozostała część obsady wypadła blado i bezbarwnie. Bardzo żałuję, że nie zaangażowano tych samych aktorów, co w polskim dubbingu wersji japońskiej. Tamte głosy były dobrane i wyreżyserowane genialnie. Tutaj natomiast, za sprawą głosów, Mała Mi nie jest już tak złośliwa, a Mama Muminka tak ciepła. Natomiast Tatuś Muminka tylko jakoś tak dziwnie charczy. To największa rysa na tym klejnocie, który jednak przez to nie traci swego blasku.