Nie do wiary że ten film dostał się do konkursu głównego festiwalu w Gdyni - w ciągu pierwszej godziny seansu sale opuscila 1/4 widowni. Bełkot i kpina z widza.
Dla mnie film rewelacja i nie chodzi o religię, bo nie jestem wierząca. Tak moim zdaniem powinno wyglądać milczenie. Przepiękne zdjęcia, ruch kamery, krajobraz jak z bajki, a stworzony świat fascynuje i zachwyca.
Aktor na "pe" i więcej mi nie trzeba. A miał facet "dar boży" - ale się dobry Pan Bóg zniechęcił i sobie odpuścił. Miałeś , chamie, złoty róg...
Aktor na "pe" jest aktorsko "be" - bo jest antyklerykałem?... Toś se kryterium oceny kompetencji znalazł... :)
Nie rozpędzaj się. Nie będę bronił tezy przez ciebie postawionej, bo to nie moja teza.
Aktor "pe" miał u stóp cały świat, a teraz jest dyżurnym wariatem, z którym mało kto chce pracować. Zmarnował dar i to wszystko. Niektórzy mówią, że to choroba psychiczna, ale nawet jeśli to tylko "poglądy", żal mi człowieka tak zwyczajnie po ludzku. Mieć to coś i tak się zabełtać.
I, proszę, nie nazywaj tego antyklerykalizmem, bo błądzisz.
Co za przemowa... szkoda, że tak naprawdę nic z niej nie wynika, poza osobistą niechęcią do kogoś za poglądy.
I trochę fantasmagorii - jak ta, że nie chcą z nim pracować.
Boże, straszne! Czuć niechęć z powodu poglądów! Jakież to niesmaczne. I niespotykane. Oraz nieeuropejskie, o!
Kariera pana na "pe" rozwija się jak cholera, no fakt.
1. Ale żeby niechęć z powodu poglądów przenosić na ocenę aktorstwa?... :)
Piaskownicą zalatuje.
2. Jest w tym wieku, że nie musi stawać na rzęsach w walce o role. Swoją pozycję i tak
ma, w filmach/serialach go widać (więc po co bajać, że go nie chcą), a topową medialną
gwiazdą nigdy nie był, tym bardziej nie musi być teraz.
Nie sądzę, bo jeżeli miało coś boleć katolików to raczej nie w pierwszej godzinie. Raczej byli to ludzie, którzy spodziewali się konwencjonalnej historii i stereotypowej narracji. Którzy nie szukają dziwacznej i mrocznej oprawy wizualnej oraz pokrętnych zachowań bohaterów.
Dla mnie to jest "Blade Runner" polskiego kina. Wizualny intymny, tajemniczy. Świadome odrzuca tradycyjne formy narracji. Rozumiem zamysł reżysera i utożsamiam się z jego spojrzeniem na snucie opowieści filmowej. Obok "Zimnej Wojny" to jedyny film, który autentycznie mnie zaangażował i uruchomił zmysły podczas festiwalu.
Kiedyś byłem świadkiem jak festiwalowa publiczność w Kazimierzu gremialnie zaczęła opuszczać kino na seansie "Wielkiego piękna", także takie argumenty przestały na mnie robić jakiekolwiek wrażenie.
Cieszę się, że jest trochę widzów myślących samodzielnie i niesztampowo. Dla mnie film rewelacja. Do gry aktorów rzeczywiście można się przyczepić, zgadzam się z zarzutami, ale to jedyny minus...