To osiedle mieszkaniowe Pruitt–Igoe w St. Louis. Warunki jakie panowały na osiedlu w latach 60. i jego wyburzenie w latach 70. służyły za przykład porażki budownictwa socjalnego (wyburzanie bloków było transmitowane w telewizji). Parę lat temu powstał dokument na jego temat:
http://www.filmweb.pl/film/The+Pruitt-Igoe+Myth-2011-617788
Heh, jak na ironię oglądając tę scenę naszła mi myśl, że po co to burzyć, kiedy jest tyle bezdomnych... A rzeczywistość po raz kolejny robi psikusa.
W Polsce też wyburzają opuszczone osiedla/miasta, wybudowane i użytkowane przez Wojska Radzieckie w czasach PRL-u.
Nikt nie chciał tam teraz zamieszkać.
Dla zwykłych ludzi za niski standard, "ruina" ,itp.
A bezdomni w większości wolą swobodę, swoję życie - niż jakąś kontrolę, która by była, gdyby tam zamieszkali.
A Ci co by chcieli, to nie mają funduszy na remont, urządzenie się itd.
Gminy/samorządy nie pomogą, bo też u nich kasa przeważnie pusta, więc najtaniej im wychodzi zburzenie takich obiektów.
Raz zapłacą i mają spokój.
Jak piszesz - taki paradoks, lepiej coś zburzyć/zniszczyć, niż ożywić, rewitalizować.
To właśnie "zwichnięcie'' naszej cywilizacji...