Film zbiera fatalne recenzje, oceny, opinie, jest porażką finansową; filmu jeszcze nie widziałem, ale już trailery nie były zachwycające, już na zwiastunach przecież widać te okropne połączenie ludzkiej twarzy z głową kota; nawet jak obejrze to nie jest to mój klimat, wolę klasyczne musicale (West Side Story, My Fair Lady).
Serio czy twórcy byli tak głupi i nie pomyśleli że już sam koncept wygląda fatalnie? To wszczepianie twarzy aktorów kotom? Mogli z tego zrobić przyzwoitą animacje ale nieeeee
Co Ty za bzdury piszesz?! Jakie wszczepienie twarzy kotom. Idź na film i potem zabieraj głos. Albo chociaż trailer obejrzyj .
trailer widziałem i to mi wystarczy. CGI wygląda koszmarnie a to a postacie wyglądają jak antropomorficzne koty z przeszczepioną ludzką twarzą
OK, Twoja opinia i zdanie. Choć gdybyś obejrzał film może byś je zmienił. A co do wyglądu bohaterów, to równie dobrze mógłbyś się czepiać rdzennych mieszkańców Pandory, że za wysocy, za niebiescy i w ogóle do kitu. A jednak nad cgi "Avatara" wszyscy rozpływają się w zachwytach a najwyższy zysk w box-office'ie też mówi sam za siebie. Poza tym w "Kotach" jest niezła obsada i nieraz warto sprawdzić jak aktorzy na co dzień grający w dramatach, komediach czy filmach sensacyjnych wypadną gdy przyjdzie im grać w "kociej skórze".
Nie porównuję tylko dałem przykład, że nawet najlepsze dzieło (a Avatar uważam za jeden z nich) może komuś nie przypaść do gustu.
Ok,już rozumiemy,że jesteś jedną z nielicznych osób,którym film się podoba.Ja widziałem trailery i zgadzam się,że wygląda to koszmarnie.Osobiscie uważam,że Judi Dench ,Idris Elba i Ian McKellen powinni wywalić swoich agentów na zbity ryj.
Na szczęście dla filmów strona wizualna to tylko część ich uroku. Dlatego np. Oscary przyznaje się nie tylko za charakteryzację ale w wielu innych kategoriach. Nie twierdzę, że obraz ten podbije światowe kina lub serca widzów na każdym kontynencie ale krytyka czegoś, o czym ma się tylko mgliste pojęcie, moim zdaniem jest żałosna i infantylna. "Bo na rotten tomatoes wystawiono tyle to a tyle pozytywnych (lub negatywnych) opinii". No i co z tego? Idź, zobacz i oceń a nie kieruj się zdaniem innych. A jak Ci szkoda siana na bilet, to zostaw krytykę i ocenę tym, którzy chociaż mieli z produkcją faktycznie do czynienia i obejrzeli ją od początku do końca.
Popieram przedmówce. A reszcie powodzenia życzę w zglebianiu swiata filmu, jeżeli wyznacznikiem dla Was jest opinia mas. Taki sobie kolektywny gust...
Twój gust, Twoja sprawa. Niektórzy śmieją się z filmów wu-xia, gdzie aktorzy skaczą po koronach drzew ale "Przyczajony Tygrys, ukryty Smok", to klasa sama dla siebie, prawda? Tam nie ma połączenia ludzkiej twarzy z głową kota. Aktorzy są po prostu ucharakteryzowani na koty, to wszystko. Ja rzadko kiedy sugeruję się innymi opiniami czy zyskami jakie przynosi film bo wiele razy się na tym zawiodłem.
Żadna charakteryzacja, tylko CGI - http://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114438,25542282,koty-film-toma-hoopera-jest-t ak-zly-ze-juz-po-premierze.html
Tato, daj spokój z tym wyjaśnieniem. Trolle i tyle, śmiech na sali.
Oceniać film na podstawie trailera... żałość nad żałościami. Jeszcze z powagą bezczelnie odpowiadają, że nie oglądali filmu, ale po zajawkach już wszystko wiedzą.
W d... byli, G... widzieli
Nareszcie jakaś konstruktywna (choć nie jedyna) wypowiedź. Dzięki, kiddo. Nie ma to, jak rodzina
A ja dzisiaj byłam na filmie z takim samym nastawieniem i miło się zaskoczyłam - nie nazwałabym go totalną porażką. Trzeba po prostu cały czas myśleć o tym, że to musical i sztuka, a nie standardowy film.
Nie nazwałabym go totalna porażką. Nie jest to dzieło wybitne, raczej dziwne - ale taki to właśnie musical, bez szczególnego sensu czy fabuły, a sama koncepcja odgrywanie kotów przez ludzi - czy to na scenie, czy w filmie, jest jest dość perwersyjna. Po poprawieniu efektów specjalnych można go oglądać bez bólu zębów i choreografia jest ladnie zrobiona. Mnie osobiście nie podobało się aktorstwo pani grającej Victorie - widac, że to przede wszystkim tancerka, a nie aktorka - i występy Jennifer Hudson, ale cała reszta to bezpretensjonalna zabawa, do jednorazowego obejrzenia bez wstrętu.
Gdzie by tu zacząć? Szczątkowa fabuła, która w miarę się sprawdza na scenie, w filmie już nie. Aktorzy - w tym nawet Dench i McKellen - strasznie źle, już chyba najlepiej Taylor Swift, ale i tak miernie. Główna rola tragedia, przecież ona cały film robi dwie miny. Relacje między postaciami? Nieważne, jest ich i tak za dużo. Jakieś motywacje? Nie ma. Właściwie wygląda, że to jakiś kult wybierający ofiarę do złożenia. "Memory" zamordowane - ta kobieta przecież umie śpiewać, ale co tu odjaniepawla, to trudno określić - może to miała być odpowiedź na Streisand? Nie dopisano niczego do oryginału, lepiej oglądnąć wersję z 1998 roku, bo dużo lepiej wygląda. Webber nie ma szczęścia do adaptacji filmowych, a Hooper do ich reżyserowania.
I dopiero teraz dochodzimy do problemu CGI/charakteryzacji/makijażu, które dałoby się wybaczyć, gdyby w tym filmie cokolwiek miało sens.