Rzadko się zdarza, że w polskiej kinematografii ktoś nakręcił film nie będący superprodukcją albo filmem o mocnych facetach (z obowązkową rola B. Lindy i in. mu podobnych M. Kondratów) gdzie K... Ch.... J.... i P ..... padają z częstotliwością kul rewolwerowych. Film we wspaniałych pejzażach zapomnianego Dolnego Śląska pokazuje zwykłe ludzkie uczucia,i problemy i dylematy w sposób jak naj mniej skomplikowany - bo też jest filmem o zwykłych ludziach, którym los dokopał. Film zrobił na mnie miłe i dość niezapomniane wrażenie.
Mi też film się spodobał.
Odbieram go jako nietypowy i klimatyczny. Nietypowy, bo faktycznie, czlowiek przyzwyczajony jest do K,, Ch... sypiących sie z ekranu warkim potokiem, no i niezastąpionych chyba Karolaków itp Szyców ;)
A klimat stwarza historia, no i zdjęcia. FANTASTYCZNE ZDJECIA!
Przeleciałam wszystkie tematy, i chyba jako jeden zwróciłeś na to uwagę.
Jak dla mnie, krajobrazy byly PRZEPIĘKNE, naprawdę, uczta dla oczu.
Należy dodać, że komentarz pochodzi z tych słodkich czasów, kiedy można było mieć obrzydzenie w natłoku Lindy i Kondrata - wiedzieliśmy, co czyniliśmy, ale kto mógł przypuszczać, że zamienimy to na Karolaka i Szyca.
celowo "uswspółcześniłam" odpowiedż. Choć nazwiska aktorów wybrałam tak na chybi trafił, wybierając te, o których najcześciej sie słyszy, i chyba najczęściej widuje na ekranach.
Czas leci, stare przemija, nadciąga nowe, choć niekoniecznie lepsze...