Zakończenie można spokojnie nazwać intrygującym choćby z jednego powodu: niezależnie od tego,
jak twórcy filmu potraktowali fakty dotyczące Kuklińskiego, w rzeczywistości żaden z jego synów
nie zginął prowadząc samochód. To w połączeniu z wcześniejszym wypadkiem (chyba nawet tego
samego) syna, ogólnym przedstawieniem synów jako niezbyt zaradnych i odpowiedzialnych oraz
brakiem dokładnego ukazania okoliczności wypadku, prowadzi do interesującego wniosku. Możliwe,
że intencją Pasikowskiego było stworzenie dwuznaczności, między teoriami spiskowymi (o GRU
czy innej agenturze mordującej dzieci pułkownika), a zwyczajną nieuwagą i gapiostwem dorosłego
syna, który wjechał pod ciężarówkę.
Czy to miała być mała rysa, na mocno wyidealizowanym portrecie Kuklińskiego? Czy konsekwencją
poświęcenia życia szpiegostwu była niemożność wychowania synów na odpowiedzialnych ludzi, a
co za tym idzie - współwina za ich śmierć? Czy też za mocno się w to wczytuję?