Film był dla mnie kiczowaty i tandetny, nie przedstawiał heroizmu pani Ireny a cały czas wzruszał, jeśli ktoś z was czytał Kolumbów to tam jest fajnie pokazana tamta rzeczywistość - (z boiska do siatkówki i śmiechów chichów do walki z oprawcą, w miarę "normalne" życie toczyło się wtedy na ulicach na akcje nie szło się nie wiadomo skad tylko normalnie z np. kawiarni - jak to wczoraj ładnie moja koleżanka zobrazowała), z filmu wynika jakby główna bohaterka kursowała miedzy urzędem, domem a gettem i przy każdym (z ponad 2500!!!!) dzieci którym pomogła była, trzymała za rączkę i płakała,"ach och" niestety fizycznie niemożliwe, momentami było to tak przekoloryzowane, że aż śmieszne. Scena podczas której nie wiadomo jak i nie wiadomo którędy Stefan ucieka spod pociągów (miał schowany helikopter w kieszeni czy jak) opiekun z domu dziecka powiedział mu żeby uciekł i tamten uciekł istny cud czemu wszystkich tak nie pokierowano, w wagonie zbyt mały ścisk zbyt dużo przestrzeni (to samo zresztą w więzieniu), zdjęcia bezsensowne (jako przykład podam magazynek od broni na blacie a w tle jadący pociąg, po czym przejście do dalszego ciągu filmu - po co to komu??? kompletnie nie wiem co to było). Jak dla mnie zepsuty i to bardzo, świetny temat na film, i wbrew opiniom większości nie zgodzę się, że dobrze ze Polacy go nie robili, film oceniam słabo 3/10 mając porównanie np. do "Pianisty" czy "Listy Schindlera" nie jeśli chodzi o fabułę a sam sposób robienia zdjęć, rzeczywistości jaka jest w filmach pokazana "Dzieci Ireny..." wypadają naprawdę bardzo słabo.