Dawno widziałam ten film i już naprawdę niewiele pamiętam, choć niektóre rzeczy nadal znakomicie... Nie znoszę zakończenia - denne, zbyt romantyczne i szczęśliwe, w moim odczuciu zupełnie nie pasowało do całej reszty. Nie podobała mi się także 'aparycja' aktorki grającej Irenę - zawsze wydawała się taka zezłoszczona, nawet wściekła... =.="
Pamiętam jedną scenę, która mi się okropnie podobała - gdy z kamienicy powyrzucano już Żydów, Irena się spóźniła; patrzyła w górę i zaczął padać ni to śnieg ni to pierzyny z poduszek... Cudowna scena, naprawdę. Dzięki niej chętnie oglądnęłabym ten film ponownie... oczywiście także dlatego, że lubię 'klimat' tej produkcji, dostarczała naprawdę sporo emocji... A to dobrze... ^^