Recenzja filmu

Idealny facet dla mojej dziewczyny (2009)
Tomasz Konecki
Marcin Dorociński
Magdalena Boczarska

"Pornosy - tego nigdy dosyć"

"Idealny facet dla mojej dziewczyny" to film kiepski, ale krytykoodporny. We wszystkich "opiniotwórczych" mediach zacznie się wkrótce głośne ujadanie, a w tym czasie komedia Saramonowicza i
"Idealny facet dla mojej dziewczyny" to film kiepski, ale krytykoodporny. We wszystkich "opiniotwórczych" mediach zacznie się wkrótce głośne ujadanie, a w tym czasie komedia Saramonowicza i Koneckiego zje, przetrawi i zwróci miliony sprzedanych biletów. Proszę mnie od razu oddzielić od reszty krytyków duetu, bo "Testosteron" lubię, a "Lejdis" uważam za jedyną strawną polską komedię romantyczną ostatniego sezonu. Gdy jednak tłucze się scenariusze z regularnością maszyny do wyrobu nakrętek, musi nadejść moment wypalenia. W tym popiele nikt nie wynajdzie diamentu, ale kogo to interesuje - film zarabia kasę, ludzie mają robotę, interes się kręci. W kategorii biznesowej "Idealny facet" zasługuje więc na piątkę z plusem i całusa od najpiękniejszej dziewczyny na sali. W tym przypadku usta może już zacząć rozchylać Magdalena Boczarska - ładna aktoreczka grająca dotąd drugoplanowe role niedobrych dziewczynek. W "Idealnym facecie" robi to samo, co zwykle, czyli rozbiera się (i to chyba nawet od pierwszej sceny!), ale dołożono jej też obowiązki odgrywania dramatycznych uniesień. Gdy się unosi, widać fajny biust i pupę, ale nic poza tym. Boczarska wciela się w filmie w postać byłej komandoski Luny związanej z czołową polską feministką (Kuna), która, aby oddłużyć swoją szkołę, decyduje się na nakręcenie feministycznego pornosa za pieniądze ze Skandynawii. Główne role zagrają w nim Luna i Kostek (zblazowany i wyraźnie znudzony Dorociński) - kompozytor muzyki sakralnej. Wujek tego ostatniego jest księdzem i dyrektorem pewnego radia, w którym wciąż nawija się o liberałach i szatanach. Wbrew ciągłym zapewnieniom, Saramonowicz ma widza tam, gdzie nigdy nie dochodzi światło. Tworzy jakieś pokraczne wątki, których potem nie wyjaśnia lub kwituje wymyślonymi po zażyciu psychotropów rozwiązaniami. W dodatku nie potrafi utrzymać tonacji - raz strzela nabojami taniej satyry, a chwilę później uderza młotkiem tragedii. Twórcy zachowują się, jakby robili zakupowy obchód po hipermarkecie. Tajemnicze eksperymenty, psychicznie chorzy, problemy sercowe, papier toaletowy, proszek do prania i dezodorant do stóp. Można by nawet podejrzewać, że "Idealny facet" został zrealizowany przez idiotów, ale tak przecież nie jest. Trafiają się tu inteligentne dialogi i obserwacje, a drugi plan, w przeciwieństwie do pierwszego, umie grać. I to jak! Najbardziej denerwuje mnie jednak obłuda tej rozciągniętej ponad miarę pulpy dla pozornie światłych widzów. Lesbijki mogą się namiętnie całować i trenować brutalne sztuki walki, ale ostatecznie będzie to samo, co zwykle. Kobieta wyjdzie za mąż, urodzi dziecko i zacznie robić kolację. Komedia nieobyczajna? Raczej ukryta propaganda nauki kościoła katolickiego ubrana dla niepoznaki w fajną bieliznę.
1 10
Moja ocena:
3
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
No dobrze, może ten film twórcom "Lejdis" nie do końca wyszedł, ale to jeszcze nie powód, by odtrąbić... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones